Ideą Górskiego było pokonanie Rosjan nie na drodze walki zbrojnej, ale na polu nauki, sztuki, kultury i dorobku, w edukacji i pedagogice, stąd tak często sięgał po nowatorskie rozwiązania. Sekundowali mu w tym rodzice uczniów posłanych do gimnazjum. Obawiali się oni o „rozpalone głowy” swoich pociech. Hołdowali więc raczej pracy pozytywistycznej niż walce z orężem w ręku. W okresie największego rozwoju gimnazjum kształciło się w nim nawet 900 uczniów. Szkoła Górskiego, obok [powstałego także w tym czasie] gimnazjum męskiego Pawła Chrzanowskiego i Emila Konopczyńskiego, należała do najdroższych w Warszawie. W pierwszych latach istnienia szkół prywatnych w Warszawie roczny koszt utrzymania ucznia wynosił ok. 120 rubli. Przeciętne wpisowe w szkołach męskich wynosiło w tym czasie ok. 113 rubli. Od 1883 roku gimnazjum funkcjonowało w specjalnie na ten cel wybudowanym gmachu przy ulicy Hortensji 2.
Właśnie z [powstałym w wyniku strajku], gimnazjum Wojciecha Górskiego związał swoją średnią edukację Tadeusz Katelbach. W połowie 1905 roku wybór szkoły Górskiego ułatwiła przeprowadzka Katelbachów na ulicę Hortensji. Z drugiej strony nie było w ogóle mowy, aby posłać ośmioletniego Tadeusza do szkoły publicznej, gdyż od czasu strajku szkolnego w 1905 roku aż do roku 1915 w całym Królestwie Polskim trwał bojkot szkoły rosyjskiej. Tych, którzy wyłamywali się z bojkotu, traktowano jak zdrajców. Dla Zygmunta i Józefy Katelbachów było niezmiernie ważne, by dochować przyrzeczenia z okresu rewolucji 1905 roku. Mimo powszechnych wówczas w Królestwie kłopotów młodzieży z obowiązkowym na egzaminie językiem rosyjskim, w sierpniu 1905 roku młody Katelbach został przyjęty do klasy wstępnej w szkole Górskiego. W gimnazjum panowała atmosfera odrodzonej szkoły polskiej. Na ścianach nie było carskich portretów, rozmawiano wyłącznie po polsku, młodzież nosiła własne szkolne mundury. „Wszystko od książki do piosenki -napisze później nasz bohater – od piosenki do poważnych uroczystości szkolnych było z ducha i treści polskie”. Polski charakter szkoły był przede wszystkim zasługą Wojciecha Górskiego. Jego autorytet wśród uczniów był niepodważalny. Już za życia Górski otoczony był nimbem legendy. Respekt wobec dyrektora gimnazjum łączono z niezachwianą ufnością w jego koncepcje edukacyjno-wychowawcze. Uczniom przypadł do gustu za sprawą organizowanych wycieczek plenerowych i amatorskich teatrów szkolnych. Obok kolegów ze starszych klas – Tadeusza Święcickiego i Tytusa Komarnickiego – grze aktorskiej poświęcał się także Tadeusz Katelbach. Uważano go za zdolnego, przejawiającego pewne talenty sceniczne amatora. W ten sposób szkoła wypełniała niemal całe życie uczniów. Już na początku swojej edukacji Tadeusz dal się poznać jako bardzo gorliwy uczeń. Przychodził do szkoły, zanim woźny zdążył otworzyć budynek. Z czasem doszło nawet do porozumienia młodego ucznia z woźnym i od tej pory to Katelbach otwierał z rana szkołę. Poza zajęciami obowiązkowymi w szkole i teatrzykiem uczniowskim Katelbach uczęszczał po południu na lekcje muzyki, języka niemieckiego i francuskiego. Rodzice przywiązywali szczególną wagę do nauki niemieckiego. W opanowaniu tego języka upatrywali szansę na lepszą przyszłość syna. Lekcje niemieckiego były też pierwszym spotkaniem z kulturą niemiecką, której Tadeusz Katelbach nie przestał cenić do końca życia.
Nauka w gimnazjum Górskiego wyzwalała wśród uczniów inicjatywę. Do najbardziej znanych pomysłów należały kółka samokształceniowe. Do jednej z takich grup samokształceniowych przystał w wieku jedenastu lat Katelbach, zresztą razem ze swym przyjacielem z ławy szkolnej i sąsiadem z ulicy Hortensji – Janem Zadarnowskim. Uczniowie spotykali się od czasu do czasu poza szkołą, aby wspólnie czytać dzieła polskich poetów i zgłębiać dzieje Rzeczypospolitej. Moderatorami tych spotkań byli nauczyciele z gimnazjum Górskiego. Niczym nieskrępowani, odsłaniali przed swymi podopiecznymi kulisy historii Polski i polityki „Moskali” względem Polaków. Wracając pamięcią do czasów gimnazjum, Katelbach napisze później, że podstawowym pytaniem, na które próbował sobie wtedy odpowiedzieć, było to, jak mogło dojść do upadku Rzeczypospolitej u schyłku XVIII wieku. „Od chwili, gdy zacząłem chodzić do gimnazjum w Warszawie – mówił na falach Radia Wolna Europa – pytanie to nie dawało mi spokoju. Kiedy zaczęliśmy się uczyć historii powszechnej, uderzała nas zawsze wielka ilość dat zwycięstw oręża naszych zaborców, których skutkiem była zawsze grabież cudzej ziemi. Z podręczników rosyjskich […] ówczesna młodzież polska dowiadywała się, że te zwycięstwa i podboje nie były aktami zwykłej przemocy, lecz przeciwnie, dowodami mądrości politycznej, co więcej, sprawiedliwości dziejowej. Rozbiory Polski zaliczano do tej właśnie kategorii aktów sprawiedliwych, dowodząc, że los taki musiał spotkać Polaków, bo się rządzić nie umieli. […] Już jako młodzi chłopcy czuliśmy instynktownie, że te poglądy nie mają nic innego na celu, jak przesłonięcie zbrodniczego i amoralnego czynu dokonanego w końcu XVIII-go wieku na żywym ciele narodu”.
Na nurtujące młodzież pytania próbowali odpowiadać nauczyciele, którzy przewodzili pierwszym konspiracyjnym spotkaniom. Na długo w pamięci Katelbacha zapadła wtedy osoba zafascynowanego dziejami Finlandii profesora historii Zygmunta Dentera. Kółka samokształceniowe były dla młodziutkiego Tadeusza przedszkolem patriotycznego myślenia, z czasem wprowadzały go w świat uczniowsko-akademickiej konspiracji. Część spotkań odbywała się w mieszkaniu Katelbachów przy ulicy Hortensji. „Czasem takie spotkania trwały dwie godziny – czytamy w Spowiedzi pokolenia.2 – W naszym dość obszernym pokoju stołowym, zasiadało 12-16 chłopców, wsłuchanych w każde słowo nauczyciela. Długi przedpokój, zwłaszcza w zimie, zarzucony był płaszczami i czapkami gimnazjalnymi. Matka niemal zawsze sama czuwała przy drzwiach. Przeżywaliśmy pierwszy dreszcz konspiracji”.
Bibliografia
S.Cenckiewicz Tadeusz Katelbach .Biografia polityczna, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Instytutów Józefa Piłsudskiego Zagranicą Wydawnictwo LTW, Warszawa 2005