Andrzej był jednym z najmłodszych absolwentów Szkoły Górskiego w okresie powojennym, maturę zdawał w 1951 r. nie mając jeszcze skończonych 16 lat. Ojciec Wincenty, prowadził jeden ze bardziej znanych w Warszawie zakładów fryzjerskich w Hotelu Polonia. Mam a Stefania, dama o łagodnym sercu, cierpliwie znosiła harce obu synów (Andrzej miał dużo młodszego brata Grzesia) oraz ich kolegów. Państwo Paplińscy mieszkali przy ulicy Polnej, naprzeciwko żeńskiego gimnazjum Hoffmanowej.
Po krótkim okresie tolerowania w PRL-u wolnej inicjatywy, zakład fryzjerski w Hotelu Polonia został upaństwowiony z olbrzymim „domiarem”. Komornik, porządny chłop, uprzedzał Państwa Paplińskich o dacie swojej kolejnej wizyty i dom był wtedy opróżniany ze wszystkich przedmiotów mogących ulec zarekwirowaniu na rzecz domiaru. Zostawały tyko stół, krzesła i łóżka.
W wieku 13-14 lat Andrzej pasjonował się grą w guziki, hobby niezbyt znanym wśród reszty kolegów. Imitowane były w tej grze rożne gałęzie sportu, a Andrzej omawiał wyniki tej gry we własnej gazetce.
Wakacje spędzał często w Tatrach wędrując Orlą Percią, a bazę mając w „Murowańcu” lub ”Betlejemce”. Równolegle do zajęć szkolnych Andrzej uczył się angielskiego w szkole Metodystów na rogu ul. Mokotowskiej i Placu Zbawiciela. Po maturze ukończył studia na Wydziale Mechaniczno – Technologicznym Politechniki Warszawskiej. Kochał muzykę jazzową słuchaną z rozgłośni Głosu Ameryki co wieczór, mimo zagłuszania. W odpowiedzi na usłyszaną tam propozycje, Andrzej napisał do rozgłosni list i w odpowiedzi dostał duże zdjęcia Luisa Armstronga i Duka Ellingtona z ich autografami. Na pocztę po odbiór ocenzurowanych listów udał się z kolegą z klasy, bojąc się nagabywania przy odbiorze przesyłki.
W 1956 r. pojechał do Sopotu na pierwszy w Polsce festiwalu jazzowy połączony z wyborem Miss Polonia. W 1957 r. brał udział w utarczkach z ZOMO na placu przed Politechniką. W 1958 r. pojechał z wycieczką Orbisu do Brukseli na światowa wystawę Expo 58. Opłacił mu ją tata, któremu udało się akurat wygrać nagrodę w piłkarskim totalizatorze. Pierwszy kontakt ze „zgniłym zachodem” zaowocował miedzy innymi degustacją zabronionej w kraju coca-coli. Dzięki „poczcie pantoflowej” można się było wtedy dowiedzieć, w ostatniej chwili, gdzie odbywały się na wpół legalne koncerty jazzowe zespołu „Pinokio”.
Po ukończeniu studiów, znając dobrze język angielski, co w tamtych czasach było dość rzadkie, Andrzej znalazł pracę w handlu zagranicznym w przedsiębiorstwie PHZ Bumar. Był uznanym ekspertem w badaniach zagranicznych rynków i przy ustalaniu dolarowych cen na socjalistyczne, eksportowe wyroby, których ceny krajowe nie miały żadnego odniesienia do tych wolnorynkowych. W latach 1988 – 92 pracował w Biurze Radcy Handlowego w Pekinie. Po powrocie pasjonował się wydawaniem komiksów. Ładnie malował i nawet pokazywał swe prace na Rynku Starego Miasta.
Był aktywnym narciarzem, w okresie studiów grał w ping ponga w reprezentacji Politechniki Warszawskiej, pasjonował się grą w szachy i pokera.
Pod koniec życia chętnie bywał na spotkaniach wychowańców Górskiego.
Dwukrotnie żonaty, pozostawił dwóch synów, Adama i Krzysztofa.
Miał poważną chorobę serca, której nie udało się zwalczyć. W ostatni wieczór przed śmiercią odesłał znajomych ze szpitala do domu mówiąc, że jeszcze chce dokończyć lekturę ciekawej książki.
Bibliografia: