Mój ojciec Andrzej Stanisław Zawistowski urodził się. 29 listopada 1904 roku. Był drugim w kolejności starszeństwa synem Władysławy i Henryka Zawistowskich. Urodzony w Warszawie, dzieciństwo i młodość spędzil w kwartale wyznaczonym między ulicami: Karową, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Oboźną. Uczęszczał do Gimnazjum Wojciecha Górskiego przy ul. Hortensji 2 (obecnie ul. Wojciecha Górskiego), w którym w drugim półroczu roku szkolnego 1922/23 zdał maturę. Świadectwo maturalne mojego Ojca ma numer 638 (liczone od pierwszego roku, w którym szkoła uzyskała takie uprawnienia tj. od 1906/07). W Szkole Wojciecha Górskiego działał system semestralny – promocje odbywały się dwa razy w roku.
Opowiadał mi Tata, że Gimnazjum Wojciecha Górskiego posiadało własną szkolną orkiestrę, która uświetniała rożne ważne uroczystości a także towarzyszyła uczniom i gronu nauczycielskiemu w przemarszu Nowy Światem na niedzielną Mszę Św. do Kościoła Św. Krzyża. Wojciech Górski był bardzo dumny ze szkolnej orkiestry. Tata wchodził w skład grupy, grającej na instrumentach dętych.
W szkole Wojciecha Górskiego działała również 25. Warszawska Drużyna Harcerska im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego.
Po ukończeniu Gimnazjum Wojciecha Górskiego ojciec rozpoczął studia w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie, kończąc je dyplomem w roku 1927.W roku 1929 ożenił się z Janiną Michnowską, moją Mamą i zamieszkali przy ul. Oboźnej vis a vis Teatru Polskiego, położonego przy ul. Karasia.
W ubiegłym roku będąc w środowisku ludzi gór spotkałam niewidzianego od wielu lat Maćka Kołaczkowskiego, syna Adama będącego przyjacielem mego Ojca z gimnazjum Wojciecha Górskiego. Nasi Ojcowie byli w tej samej klasie, maturę otrzymali w drugim półroczu roku szkolnego 1922/23. Maciek jako mały chłopiec odwiedzał często ze swoimi rodzicami moich rodziców w Ich mieszkaniu przy ul. Oboźnej. Opowiedział mi, że na wszystkich ścianach mieszkania moich Rodziców wisiały obrazy. Nie było już miejsca na kolejne. Wszystkie one były prezentami od Dziadka Henryka, a mój Tata obdarowywał nimi swoich przyjaciół m. in. ojca Maćka Kołaczkowskiego, pana Adama.
Wśród obrazów, zdobiących ściany mieszkania na Oboźnej, był również portret mojego Ojca, trzymającego konia za uzdę, malowany przez Wojciecha Kossaka. Ojciec wspominał, że obaj Jego bracia mieli podobne portrety. Od Maćka Kołaczkowskiego też wiem o wspaniałej przeszklonej pozytywce w przedpokoju mieszkania moich Rodziców z parą tańczącą menueta. Mały Maciek tam głównie spędzał swój czas w czasie wizyt na Oboźnej. Słuchając menueta i obserwując tańczące pary.
Bezpośrednio po ukończeniu studiów Ojciec rozpoczął pracę w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, początkowo na stanowisku referenta a następnie radcy, w departamencie spraw celnych. W zakresie jego obowiązków leżały sprawy ulg celnych w ramach wymiany handlowej krajów bałtyckich. Od roku 1939 zakres obowiązków Taty został rozszerzony o kraje zamorskie. We wrześniu 1939 miał udać się w swoją pierwszą służbową podróż do Stanów Zjednoczonych…
W czasie okupacji Tata wstąpił w szeregi Armii Krajowej. W czasie Powstania był odpowiedzialny za dostawę zaopatrzenia dla mieszkańców części Śródmieścia będącego w bezpośrednim sąsiedztwie Uniwersytetu Warszawskiego zajętego przez Niemców. W skład tego obszaru wchodził Teatr Polski oraz ulice wokół niego: ul. Karasia, ul. Kopernika a także ul. Oboźna, przy której mieszkali Rodzice.
Tata opowiadał mi jak, przedzierając się tunelami między barykadami, dźwigał na plecach worki z żywnością. Pewnego razu został zatrzymany przez kilku własowców, którzy zabrali mu pieniądze i zegarek. Prawie w tej samej chwili, jakby wyrośli spod ziemi, oficerowie Wehrmachtu, którzy rozkazali własowcom zwrócić Ojcu to co Mu zabrali. Ostatnie tygodnie Powstania Rodzice przeżyli w piwnicy budynku przy ul. Oboźnej, szukając schronienia przed niemieckimi bombami. To właśnie przeżycia ostatnich tygodni Powstania zmieniły naturalny platynowy kolor włosów mojej Mamy na siwy.
Po kapitulacji Powstania Rodzice podzielili los innych mieszkańców Warszawy. Kilkanaście dni po kapitulacji, około połowy października 1944 roku, zostali pognani przez Niemców do obozu w Pruszkowie. Zostawiali za sobą płonące kamienice, między innymi tę, w której mieszkali, budynek Teatru Polskiego i inne. W obozie Mama zachorowała, co ocaliło Ją od wywiezienia w głąb Niemiec. Ojcu natomiast udało się uciec z pociągu w drodze na roboty do Niemiec.
Szczegółów dramatycznej podróży powrotnej moich Rodziców w kierunku rodzinnego domu niestety nie znam. Spotkali się w Sochaczewie, gdzie mieszkała rodzina stryja Feliksa Zawistowskiego, młodszego brata mojego Ojca.
Do Warszawy Rodzice powrócili w styczniu 1945 roku. Opowiadali mi jak przechodzili po zamarzniętej Wiśle z Pragi, gdzie tymczasowo nocowali, do Śródmieścia i z powrotem. To w czasie tych pobytów w lewobrzeżnej Warszawie udało się Tacie wydobyć z piwnicy spalonego budynku przy ul. Oboźnej, zwinięty w rulon dla łatwiejszego ukrycia, obraz “Uczta Herodiady“. Napisałam więcej o tym obrazie w notatce biograficznej, poświęconej mojemu Dziadkowi, Henrykowi Zawistowskiemu (?).
Na początku roku 1945 Tata pracował dorywczo w reaktywowanych naprędce w praskiej części Warszawy różnych prywatnych firmach. Jego głównym zajęciem jednak było odgruzowywanie bo w tym czasie Rodzice mieszkali dosłownie w gruzach. Ojciec pracował, również fizycznie, razem z tymi wszystkimi, którzy do Warszawy jako pierwsi powrócili.
Kiedy w 1945 roku zostało powołane Biuro Odbudowy Stolicy, Ojciec znalazł w nim zatrudnienie i to w kadrze kierowniczej. Za prace nad odbudową Starówki i Trasę W-Z został odznaczony Złotą Odznaką Odbudowy Stolicy.
W roku 1945 spotkał na ulicy swojego przyjaciela z gimnazjum Wojciecha Górskiego, Adama Kołaczkowskiego, którego mieszkanie w Alejach Jerozolimskich ocalało ze zniszczeń. Małżonkowie Kołaczkowscy zaprosili moich Rodziców do siebie, udostępniając Im jeden pokój.
W1948 roku Ojciec uzyskał tytuł magistra nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Na początku lat 50. pracował krótko w Centrali Przemysłu Drzewnego, wchodząc w skład jej dyrekcji. Później został wicedyrektorem Departamentu Handlu i Żeglugi w Komisji Planowania, a następnie był dyrektorem administracyjnym Polskiego Radia.
W latach 60. przez wiele lat zajmował stanowisko naczelnego dyrektora Urzędu Dozoru Technicznego (UDT) w Warszawie przy Ministerstwie Górnictwa i Energetyki. Równolegle był wicedyrektorem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, organizując zaoczne szkolenia dla ekonomistów.
Po zakończeniu pracy w UDT przez krótki czas był zatrudniony w centralach handlu zagranicznego: Elektrimie i Metalexporcie oraz w wydawnictwie “Rynki Zagraniczne”, gdzie miał okazję wykorzystać bardzo dobrą znajomość czterech języków obcych.
Równolegle z pracą zawodową prowadził działalność społeczną we Froncie Jedności Narodowej, Stronnictwie Demokratycznym oraz w spółdzielczości mieszkaniowej. Był jednym z założycieli Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej Energetyka oraz jej wieloletnim działaczem. Działalność społeczną we wszystkich wyżej wymienionych organizacjach a zwłaszcza w dziedzinie samorządu spółdzielczego kontynuował również po przejściu na emeryturę. Za całokształt pracy społecznej został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Ostatnim etapem Jego pracy zawodowej jako ekonomisty była praca naukowa, której się poświęcił. Rozpoczął ją w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej i kontynuował w Instytucie Ochrony Środowiska. Prowadził prace badawcze w zakresie rachunku ekonomicznego zagospodarowania i wykorzystania krajowych zasobów wodnych.
Zwieńczeniem Jego prac badawczych była obrona pracy doktorskiej na Wydziale Ekonomiczno-Społecznym w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie w marcu 1980 zatytułowanej Metodyka określania efektów zagospodarowania i wykorzystania zasobów wodnych”. Tytuł doktora ekonomii otrzymał, będąc już na emeryturze. Umarł zm. 23.lipca 1987 roku.
Ewa Zawistowska, córka
Toronto 12.05.2017
Bibliografia: