Ściśle mówiąc rzecz jest o klonowaniu samego tylko popiersia Wojciecha Górskiego. Na klonowanie ludzi jeszcze nie pora, choć z pewnością przydałoby się w dzisiejszych czasach mieć klony kilku dawnych Polaków, którzy dokonywali dzieł – wydawało się wtedy – niemożliwych.
Rys.1. Odsłonięcie popiersia Górskiego w I rocznicę jego śmierci 1936Wszyscy górszczacy (wcześniej „Górale”), niewątpliwie znają popiersie Górskiego ustawione na niewysokim postumencie przy ulicy Górskiego, w miejscu gdzie przed wojną stał budynek jego szkoły. Rzeźba Władysława Szyndlera przedstawia Górskiego w stylu klasycznym: nagie popiersie łysego, brodatego starca spoglądającego w dół na przystających pod pomnikiem przechodniów. Rzeźba ma swoją nie banalną, wręcz dramatyczną, historię. Odlana z brązu w znanej firmie Braci Łopieńskich* upamiętniła w 1936 r., pierwszą rocznicę śmierci Wojciecha Górskiego i została ustawiona na podeście schodów w budynku szkoły. Wcześniej usytuowany był tam przedstawiający podobiznę tragicznie zmarłego syna Górskiego, Bohdana oraz dwie tablice poświęcone uczniom szkoły poległym w I wojnie światowej i wojnie polsko – bolszewickiej w 1920 r. (na czas obchodów przesłonięte kurtyną).
W 1937 roku, w ramach obchodów 60-lecia szkoły rzeźba uświetniła swoją obecnością uroczysty koncert w Filharmonii.
Rys.2.Obchody 60-lecia w FilharmoniiKolejne dziesięciolecie w życiu szkoły zapisuje się najbardziej tragicznymi zgłoskami. Szkoła działa w warunkach okupacyjnych pod różnymi postaciami wymuszanymi przez Niemców, ale też prowadzi tajne kursy i komplety. Dopiero powstanie sierpniowo/wrześniowe w 1944 roku przynosi kompletne zniszczenie ugodzonego bombą budynku szkoły. Wzniesiony w 1883 r. z inicjatywy Górskiego i przez niego zfinansowany, przetrwał czasy dziewiętnastowiecznej rusyfikacji, I wojny światowej i i polsko-niemieckiej wojny obronnej w 1939 roku, ale legł w gruzach w powstaniu.
A popiersie? Oddajmy głos osobie związanej ze szkołą od okresu przedwojennego i przeżywającej tamte dramatyczne wydarzenia – wychowankowi szkoły i pisarzowi – Leszkowi Prorokowi:
Rys.3.Popiersie na ulicy Górskiego 1957Podczas okupacji rzeźbiarski portret starego dyrektora usunięto w dyskrecji ze szkoły i zastąpiono makietą gipsową. Wiedziały o tym tylko cztery osoby. Makieta zatem zapadła się w gruz i popioły, gdy gmach szkoły spłonął w powstaniu 44 roku. Podczas zjazdu wychowanków „Górala”, jesienią 1957 roku, ocalona w ten sposób rzeźba została uroczyście odsłonięta na skrzyżowaniu ulic Górskiego i Kubusia Puchatka, w tym samym miejscu, gdzie dawniej stał szkolny gmach. [Ulica Kubusia Puchatka powstała już po wojnie.]
Wspomniane wyżej obchody 80-lecia szkoły dały początek spotkaniom pod pomnikiem dawnych pokoleń górszczaków, których szkoła przestała istnieć. Do największego zgromadzenia na ulicy Górskiego doszło w 1977 r. z okazji 100-lecie Szkoły. Tworzyli je przedwojenni wychowańcy oraz nieliczni, z lat powojennych. Młodzież nie przyszła, bo szkoły nie było. Trzeba było jeszcze czekać ponad 10 lat na dzień, kiedy przy pomniku delegacja nauczycieli i uczniów LX Liceum, mieszczącego się wtedy przy ulicy Nocznickiego, na Bielanach pod Hutą Warszawa. Zjawili się tam 23 kwietnia 1988 r. z okazji nadania liceum imienia Wojciecha Górskiego. Dzięki inicjatywie naszych starszych kolegów Wiktora Falkowskiego i Sławomira Modzelewskiego, którym udało się zainteresować postacią Wojciecha Górskiego panią dyrektor szkoły Jolantę Lipszyc, dokonał się długo oczekiwany akt wskrzeszenia Szkoły Górskiego – po 40 latach od jej upaństwowienia i wymazania z mapy Warszawy. Ale nie z jej historii. I nie miało większego znaczenia, że wcześniejszego patrona szkoły, św. Wojciecha, zastąpił sam Wojciech Górski; w powszechnym użyciu zawsze funkcjonowało określenie Szkoła Górskiego.
Rys. 4.Poświecenie sztandaru 23.04.1988. Od lewej: NN., J. Lipszyc, E. Federowska,, A. Martynkin, S. Modzelewski, W. FaalkowskiKażdego roku, 23-go kwietnia (dzień św. Wojciecha),pod pomnikiem grupki uczniów LX Liceum ze swymi nauczycielami oraz poczty sztandarowe w czapkach kepi, dzierżące drzewce odtworzonego pieczołowicie przedwojennego sztandaru. Przychodzili też członkowie reaktywowanego stowarzyszenia wychowańców. I właśnie z grona członków stowarzyszenia w 2014 roku wykiełkowała inicjatywa stworzenia dwóch kopii popiersia w celu przekazania ich „sześćdziesiątce„ oraz szkole w Pamiątce, której Górski był twórcą i został też jej patronem.
Nie będziemy rozwodzić się nad mnożącymi się trudnościami realizacji tego projektu. Popiersie wymiarowo nie jest wielkie, ma jakieś 70 cm wysokości, ale jest mocowane na dość wysokim podeście – granitowej kolumnie. Podlega formalnie pod stołeczny urząd konserwatorski, który ma w dyspozycji wiele sposobów na zniechęcenie inicjatora rozbiórki pomnika w celu wykonania kopii. No i wykonawca, gdzie go szukać? Koszty w tym kontekście spychane były na końcowe etapy mglistego i po prawdzie mało realnego projektu.
Pewnie nie doszło by do jego realizacji, gdyby nie prof. Wiesław Procyk. kierownik Katedry Konserwacji Rzeźby i Elementów Architektury na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zmarły niedawno dydaktyk i artysta był uwielbiany przez studentów i kadrę konserwatorów w ASP. Dla naszej sprawy okazał się Aniołem Opatrzności. Bez formalności powierzył kończącemu studia studentowi wykonanie gipsowych kopii popiersia w ramach normalnego jeszcze toku studiów. Osobiście pomagał nam przebrnąć przez procedurę uzyskania zgody ze strony stołecznego urzędu konserwatorskiego na wykonanie kopii popiersia. Zgoda ta wykluczała jednak demontaż pomnika, co wielce komplikowało wykonawstwo kopii.
Rys.5 Dawid Wożniak sporządza matrycę popiersia 2016Dawid Woźniak, właściwie już abiturient ASP, przystąpił do pracy latem 2016 r. Musiał najprzód wykonać osłaniający pomnik parawan, ograniczający trochę grono ludzi ciekawych tego co dzieje się z niepokojonym dotychczas łysym brodaczem. – Podobno on wybudował tu szkołę w czasach, kiedy we Warszawie rządzili moskale, ale w powstaniu szkopy ją zbombardowali i nic z niej się nie zostało. Takie, moja pani, były to czasy.
Pierwszy etap tworzenia kopi polega na pokryciu jej specjalną masą, która po określonym czasie zastyga i wtedy można ją zdjąć z rzeźby (rozcinając uprzednio pokrywę na dwie części). Jest to matryca, do której wlewa się później płynny gips, który zastyga w formie repliki oryginalnej głowy/popiersia. Otrzymana kopia wymaga jeszcze szlifu i nasączenia barwnikiem imitującym brąz. Łatwo to się pisze, lecz wykonawstwo kopii wymaga umiejętności, które nie łatwo jest posiąść, a praca w terenie – poza pracownią konserwacji – znacznie podnosi trudności.
Historia „klonowania” Górskiego z różnych przyczyn nie przebiegała harmonijnie. Wykonawstwo dwóch kopii przez Dawida Woźniaka rozciągnęło się niepomiernie. Pierwsza trafiła do „sześćdziesiątki„ w kwietniu 2017 r. i została odsłonięta w ramach dorocznych obchodów Dnia Szkoły (wiązanych czasowo z kalendarzowym dniem św. Wojciecha, ale w tamtym roku ustalonego na 28 kwietnia). Pomimo, że w roku tym wypadała 140. rocznica założenia szkoły Górskiego, żadnych obchodów tego jubileuszu szkoła na Tołstoja nie organizowała. Wielki zawód dla nas, żyjących jeszcze wychowańców.
Jednak w porozumieniu z dyrekcją szkoły w Pamiątce udało się ustalić, że obchody odbędą się właśnie tam, a głównym ich punktem będzie odsłonięcie kopii popiersia. Nagle, niespodziewanie doszło do kradzieży samochodu Dawida… z matrycą w bagażniku! A do tego splot niekorzystnych dla kopiowania popiersia okoliczności: zakończenie studiów połączone z prezentacją pracy dyplomowej (rekonstrukcja rzeźby, elementu zabytkowej architektury), nie wspominając – zawarcia związku małżeńskiego. W tej sytuacji wykonanie nowej kopii stawało się „mission impossible”. Koniec marzeń o Górskim, zaklętym w gipsową postać, witającym codziennie w Pamiątce młodzież spieszącą rankiem na zajęcia...
Rys.6. Górski w objęciach prezesa dostarczającego kopię popiersia do LX liceumI tutaj znów Profesor Procyk wyciąga do nas pomocną dłoń – znajduje nowego wykonawcę, absolwenta ASP, Marcina Witkowskiego. Rozpoczynamy od nowa czasochłonną procedurę pozyskiwania zgody na wykonanie matrycy. Jednak jak w dobrym filmie akcji, sytuacja nagle zmienia się diametralnie. Dawid przywozi do domu prezesa stowarzyszenia w Nieporęcie drugą gipsową kopię, tę właśnie przeznaczoną dla szkoły w Pamiątce. Wielka radość i ulga, że jednak nasze kilkuletnie wysiłki zmierzają do szczęśliwego końca. A nawiasem mówiąc nigdy nie udało wyjaśnić się, czy matryca odnaleziona została razem z samochodem, czy oddzielnie...
Rys 7. Górski w Nieporęcie (tylko na krótko)Oczywiście wykonawstwo trzeciej kopi stało się nieaktualne, chociażby ze względów finansowych. Jakież było moje zdziwienie kiedy dowiaduję się, że prace jednak trwają, z tym że ta trzecia kopia ma być odlana z żywicy epoksydowej (nieporównanie trwalszej od gipsu), co umożliwi ustawienie jej na zewnątrz budynku szkoły w Pamiątce. Zdziwienie moje wzrosło jeszcze bardziej, kiedy dowiedziałem, że fundatorem jest wychowanek szkoły Górskiego, który jednak chce zachować anonimowość. Z czasem udaje się uchylić rąbek tajemnicy. Hojnym Darczyńcą, fundatorem kopii Rys,okazuje się być nie wychowanek, tylko wychowanka, której w męskiej szkole przed wojną nie mogło być. A więc, to dziewczyna z rocznika powojennego, kiedy szkoła była już koedukacyjna. W końcu wydało, że to koleżanka z najbliższego otoczenia, członek komisji rewizyjnej stowarzyszenia, Ewa Federowska (mat. 1951).
13 listopada 2018 r. dyrekcja szkoły w Pamiątce zorganizowała obiecane nam obchody 140-lecia Szkoły Górskiego połączone ze 100-leciem odzyskania Niepodległości oraz uroczyste odsłonięcie gipsowej kopii popiersia Górskiego. Usytuowano je holu wejściowym do budynku szkoły przez który przechodzą codziennie uczniowie idący na lekcje, a także zmierzający na zajęcia w sali gimnastycznej.
Natomiast odlew popiersia wykonany z żywicy epoksydowej odsłonięty zostało w Pamiątce 18 czerwca 2019 r. przy okazji końca nauki klas ósmych szkoły podstawowej i klas trzecich gimnazjum (które udało się rządzącym zlikwidować). Usytuowano go w w centralnym miejscu podwórka na froncie szkoły, gdzie wcześniej posadowiony został potężny kamień z tablicą informacyjną oraz wysoki maszt flagowy. Wszystko to na rzut beretem (powinno być – rzut kepi) od dębu „Wojciech„, dobiegającego już do pierwszej „setki” (wedle tradycji miał być posadzony przez samego Górskiego). Miejmy nadzieję, że w przyszłości – kończąc drugą setkę – „Wojciech” będzie ciągle świadkiem tętniącej życiem drugiej szkoły, stworzonej przez Górskiego w pierwszych latach po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
—————————————————————————
* Pochodzący z ich rodziny młody Bogdan Łopieński uczęszczał do reaktywowanej w 1945 r. szkoły Górskiego mieszczącej się początkowo w budynku przy ulicy Nowogrodzkiej.