Nie tak dawno w towarzystwie córki i jej męża wybraliśmy się na spacer po Warszawie. Idąc Nowym Światem mimowolnie zaczęły mi się nasuwać skojarzenia z miejscami mojej młodości zdominowanymi przez wspomnienia lat szkolnych.
– Nie wiem, czy kojarzycie, że tu na Smolnej jest szkoła im. Zamoyskiego, ale w moich czasach mieściła się tu szkoła Górskiego.
– O! Patrzcie, prze tę bramę możliwe było i jest jeszcze przejście do ulicy Górskiego, na której przed wojną stał budynek szkoły wybudowany przez Górskiego jeszcze w dziewiętnastym wieku. Dzisiaj świadectwo temu daje popiersie fundatora i jej twórcy.
– Pewnie nie wiecie, że Nowym Światem, przed wojną jeździł tramwaj, co nie przeszkadzało licznym przemarszom wychowanków szkoły idącym w regularnym szyku, orkiestra na czele, na głowach tradycyjne kepi wojska francuskiego.
Spacer nasz został zdominowany nie tyle moimi osobistymi wspomnieniami z lat szkolnych, ale bardziej związany ze śladami odciśniętymi przez burzliwe dzieje naszej szkoły. Pomyślałem, że może warto to utrwalić w zapisie Internetowym na stronie naszego stowarzyszenia. Każdy mógłby to zrobić przytaczając swoje wspomnienia, ale skoro tego nie zrobił, to być może uzupełni ten spacer o pominięte przeze mnie swoje wątki.
* * *
Spacer nasz zaczniemy od Wierzbna. Z centrum Warszawy dochodził tu tramwaj. Samo Wierzbno było peryferią Warszawy, ale uczniowie Górskiego od dawna przyjeżdżali tu w ramach zajęć wychowania fizycznego i grywali w piłkę nożną. [zdjęcie 1]Raz wybraliśmy się w gronie kilku kolegów na zaproszenie profesor Frankowskiej, nauczycielki, która miała córkę z zespołem Downa. Po naszej stronie niezręczność tej sytuacji, bo nikt z całej grupy ani nie wiedział skąd bierze się ten defekt, ani nigdy nie miał do czynienia z dotkniętymi nim osobami.
Park Agrykola. Szkolne zajęcia z wf, harcerskie gry i zbiórki, ale też indywidualne wypady. Zimą, która nie żałowała nam śniegu, zjazdy na drewnianych nartach z wysokiej skarpy (wtedy nie zarośniętej jeszcze drzewami i krzaczorami). Dzisiaj nad parkiem góruje odbudowany po latach zamek Ujazdowski. Jeździło się też na łyżwach przypinanych do butów kluczykiem. W dół ulicy Agrykola po sprasowanym na twardo śniegu, którego wtedy nie usuwano. I ulgowy podjazd w górę ulicy czepiając się się jadącej akurat węglary z końskim zaprzęgiem.
Górnośląska. Mieścił się tu, jeden z nielicznych w naszych czasach w Warszawie, kryty basen; w ramach zajęć wf przychodziliśmy tu na pływalnię; najlepsi pływacy – nie ja – reprezentowali szkołę na międzyszkolnych zawodach.
Aleje Ujazdowskie. Nie zniszczony jak reszta Warszawy fragment miasta, którym chodziło się chętnie, bo – oprócz Łazienek – był tu Park Ujazdowski z pomnikiem Paderewskiego i osobliwą wagą osobową, piękne wille po drugiej stronie, a bliżej Placu Trzech Krzyży jeszcze piękniejsze kamienice. W tej z kariatydami, w Klubie Lekarza, urządziliśmy po latach jubileusz pięćdziesięciolecia naszej matury (1952).
Plac 3 Krzyży. Rozległy plac, na którym po wojnie trwała rekonstrukcja kościoła pod wezwaniem św. Aleksandra. Przed wojną mieściło się tu też żeńskie Gimnazjum Królowej Jadwigi, z którego „zasobów” korzystał szkolny, 100 % męski teatr. Funkcjonował nie zniszczony w powstaniu Instytut Głuchoniemych, a na rzut beretem była „ciocia Imcia” (YMCA). Niestety w 1949 r. zakończyła działalność, a do budynku wprowadzili się harcerze. W 2000 roku, w sali kolumnowej Imci odbyła się ostatnia zbiórka byłych harcerzy i harcerek szkolnych drużyn: 25 WDH (męskiej) i 1 WDH (żeńskiej), które po upaństwowieniu naszej szkoły nie zostały reaktywowane.
Skręcając z placu w biegnącą w dół Książęcą, możemy dojść do parku, który w tamtych czasach dopiero powstawał. W ramach prac społecznych organizowanych przez naszą szkołę, wykonywaliśmy tam roboty ziemne. Obecnie nosi nazwę Parku na Książęcem. Pod pokrytym zielenią trawy wzgórkiem skrywa tajemnicze, rzadko dostępne, Elizeum. [zdjęcie 2]
Jeśli zechce się nam zboczyć z placu i wejść w ulicę Nowogrodzką, to kontynuując marsz ulicą do centrum miasta przetniemy Kruczą, Marszałkowską, Poznańską, aż ukażą się nam dwie odrestaurowane, ozdobne kamienice, cudem jakimś ocalone od pożogi powstańczego zrywu. W budynku pod numerem 58 mieściła się szkoła zawodowa im. Siatkowskiej-Jankowskiej. Fundacji Małżonków Górskich udało się wynegocjować czasowe użytkowanie pomieszczeń jednego piętra i rozpocząć późną jesienią 1945 roku zajęcia szkolne (na drugą zmianę!) Barwy wspomnieniom tych, którzy naukę wtedy rozpoczęli dodawało współużytkowanie tego gmachu przez krasnoarmiejców, z którymi mijali się na wąskich klakach schodowych.
Wracamy do Nowego Światu mającego początek na Placu Trzech Krzyży. Jeszcze dwieście metrów i już przekraczamy Aleje. Jedyny budynek zachowany przy dzisiejszym „rondzie z palmą”, to Bank Gospodarstwa Krajowego, z którego w czasie powstania Niemcy ostrzeliwali jedyne przejście przez Aleje na całej ich długości. [zdjęcie 3] Patrząc na wiadukt Poniatowszczaka, po prawej stronie Alei, oprócz gruzów nie widać było niczego pionowego, aż do ocalałych gmachów muzeów Narodowego i Wojskowego. Nie mówiło się wtedy jeszcze o Domu Partii, po 1989 r. w siedziby Giełdy. Po drugiej stronie otwierał się widok na ocalałą północną pierzeję Smolnej oraz stertę gruzów po budynkach drugiej pierzei oddzielającą dawniej tę ulicę od Alei.
Smolna. Kolejne sto kilkadziesiąt metrów dalej i dojdziemy do budynku, który po wojnie miał mocno zniszczoną fasadę z zaślepionymi oknami, resztkami zdobień oraz artystycznie ukształtowanym charakterystycznym wykuszu. [zdjęcie 4]To nasza szkoła, remontowana społecznym wysiłkiem Fundacji Górskich i „cegiełkami” rodziców uczniów. Brama w frontowej oficynie otwierała się na podwórko, przez które przechodziło się do skrzydła świeżo odremontowanej oficyny tylnej budynku. Po drugiej jego stronie było istniejące do dziś podwórko, płotem z żelaznej siatki odgrodzone od ulicy Foksal. Dużo by opowiadać o spędzonych tu godzinach gier sportowych tj. hokej na asfalcie, zawodów lekkoatletycznych, zbiórek harcerskich i innych okazjach dających odetchnąć nam od propagandowych akademii wymuszanych przez krzepnący ustrój ideologi marksizmu-leninizmu.
Nowy Świat. Wracamy do Nowego Światu. Jeszcze nie całkiem obudowane dwupiętrowe przeważnie kamienice, duży ruch samochodów, przeważnie ciężarówek. Tramwaj widoczny na przedwojennych zdjęciach już tędy nie jeździł, widać było tylko pozostawione szyny tramwajowe. Jedną z pierwszych odbudowanych kamienic (nr 35) należała, do rodziny Bliklów, cukierników. Mieli najsmaczniejsze, nie tylko w Warszawie, pączki. Trudno pomyśleć, że już ich tam nie ma. Nie wiele dalej jest brama kamienicy nr 41, przez którą wytyczone było przejście do ulicy Górskiego (do 1936 r. nosiła imię Hortensji). To tu, od 1882 r. stał gmach szkoły Górskiego, zniszczony całkowicie w trakcie powstania. Teraz zobaczymy tam tylko popiersie Fundatora wykonane przez Władysława Szyndlera w 1936 r. w pierwszą rocznicę śmierci Górskiego. [zdjecie 5].
Wracając do Nowego Światu, możemy domniemywać tylko, że ze względu na duży ruch kołowy (w tym tramwaj nr 14) przejście jezdnią parady szkolnej z własną orkiestrą i sztandarem szkolnym na czele musiało być czymś wyjątkowym w żywym krajobrazie miasta. Dostępne zdjęcia pokazują wyraźnie paradę kroczącą Nowym światem, w tle hotel Bristol. (zdjęcie 6) Punktem docelowym był wtedy, dzisiaj nie istniejący już, niewielki kościół mieszczący się na ulicy Moniuszki, obok Filharmonii. Czyli trasa prowadziła zapewne ulicą Górskiego do Szpitalnej, i dalej Zgodą do Moniuszki. Powrót natomiast mógł prowadzić Królewską i dalej Krakowskim Śródmieściem do Nowego Światu. Co by nie powiedzieć parady szkolne były imponujące, z pewnością wzbudzały zainteresowanie licznych zawsze przechodniów. Jaka szkoda, że nie możemy zobaczyć Górskiego jadącego karocą prowadzoną przez stangreta. Nie zachowało się żadne jej zdjęcie. W naszych czasach tylko harcerze byli uczestnikami przemarszów z okazji Pierwszego Maja i innych partyjno-państwowych okazji.
Stare Miasto. Kamienice jeszcze nie odbudowane, ale kolumna z królem Zygmuntem górowała już nad ruinami. Świętojańska i zaraz katedra św. Jana. Trudno dziś uwierzyć, że katedra uległa zniszczeniu w powstaniu w 90%. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że po latach, 23 kwietnia każdego roku, będziemy się tu spotykać na mszy wieczornej poświęconej patronowi naszej szkoły św. Wojciechowi, jej Fundatorowi Wojciechowi Górskiemu, zmarłym nauczycielom oraz wychowańcom. Z czasem dołączą do uroczystości poczty sztandarowe szkół w Pamiątce i na Bielanach. [zdjęcie 6]
Jeśli z Placu Zamkowego skręcimy w Senatorską i pójdziemy nią dalej, to wkrótce dotrzemy do Placu Teatralnego. Po wojnie gmach teatru nie od razu został odbudowany, nie mówiąc o rekonstrukcji pierzei północnej placu. Dominowały szkielety wypalonych domów. Jeszcze kawałek Senatorską i już stajemy pod wysokim ogrodzeniem klasztoru i kościoła oo. franciszkanów p.w. św. Antoniego z Padwy. Kościół ten to votum dziękczynne Zygmunta III Wazy, za zdobycie Smoleńska w połowie XVI wieku. Dzisiejsza już refleksja: Smoleńsk nie musi kojarzyć się nam tylko klęskami. Szkolny katecheta organizował u franciszkanów rekolekcje, na które chodziło się chętnie. Zaraz obok był pełen zieleni Ogród Saski ze stawem, w którym zamieszkiwały kaczki..
Po tym wirtualnym wypadzie na Senatorską ze św. Atonim, wracamy na Stare Miasto.
Idąc przez tętniący dzisiaj życiem Rynek Starego Miasta pewnie skierujemy się do Barbakanu zamykającemu ulicę Nowomiejskiej. Wcześniej pod numerem 5 zobaczymy gotycki portal budynku, w którym od lat mieści się Staromiejski Oddział Towarzystwo Przyjaciół Warszawy. Korzystając z gościnności TPW spotykają się tu do dzisiaj (w każdą drugą środę miesiąca) wychowańcy szkół Górskiego. Ostatnio co raz częściej daje się dostrzec wśród nich wychowanków LX LIceum na Bielanach, które od 1988 r. nosi imię Wojciecha Górskiego. [zdjęcie 7]