Urodziłam się w Warszawie, na Woli 3 stycznia 1931r. Mój ojciec, Stanisław, był pracownikiem gazowni miejskiej, matka Eugenia zajmowała się domem i moją starszą siostrą. Naukę rozpoczęłam we wrześniu 1937 w szkole powszechnej nr 8 im. B. Prusa przy ulicy Karolkowe. Pierwszy września 1939 r zastał mnie już w stolicy, bo pobyt na letnisku w Sadownem został skrócony ze względu na depeszę wzywającą ojca do pracy.
Czas oblężenia miasta spędziłam w Warszawie. Zmasowane naloty spowodowały, że cała rodzina zebrała się w mieszkaniu jednego ze stryjów na Nowolipkach przy Smoczej. Dopiero tuż przed kapitulacją wróciłam do swojego domu. Moja szkoła została zajęta przez Niemców na lazaret i musiałam chodzić do dawnego gimnazjum Sowińskiego na drugą zmianę. W szkole pojawili się nowi nauczyciele: p. Feliks Bielec muzyk, p. Wiktor Morawski z Hrubieszowa (mój wychowawca). Nauczyciele, np. p. Bolesław Zadrożny, wciągali młodzież do konspiracji. Niezwykle przykrym faktem dla całej szkoły była wiadomość o uwięzieniu i straceniu p. Krystyny, nauczycielki przyrody nieożywionej. Uczciliśmy jej pamięć minutą ciszy, niektóre dzieci płakały.
Dramatycznym przeżyciem dla mnie było sowieckie bombardowanie wieczorem 20 sierpnia 1942 w wyniku, którego nasza kamienica została zrujnowana i musieliśmy zamieszkać u rodziny na Bielanach, na Swarzewskiej. Po ,likwidacji małego getta ojciec otrzymał mieszkanie na ,gdzie mieszkaliśmy, aż do powstania. Po raz kolejny, po zajęciu przez Niemców gmachu przy Młynarskiej, zmieniło się umiejscowienie mojej szkoły, tym razem przyjęły nas siostry zakonne na Żelaznej przy Żytniej.
Wakacje 44′ spędzałam oczywiście w mieście. Wybuch powstania zastał mnie w domu. Pamiętam ogromny entuzjazm na ulicach. Jeden z lokatorów zagrał od razu ” Etiudę rewolucyjną” Chopina na pianinie. Moja matka wróciła do domu późnym po południem,a ojciec pojawił się w połowie sierpnia. Wraz z siostrą nosiłam zupę powstańcom do domu Mejera Wolanowskiego przy Próżnej 14. Sytuacja w ogarniętej walką Warszawie spowodowała, że uciekliśmy z Pańskiej na Przeskok (27VIII), później na Warecką 11 i tam zobaczyłam na podwórku powstańców, którzy akurat wyszli z kanałów. Krótko byliśmy w Nadświdrzańskiej na Brackiej, gdzie dowiedzieliśmy się o śmierci kuzyna, Leonarda Swobody ps.”Goździk”. Przeszliśmy jeszcze wykopem przez Al.Jerozolimskie na ulicę Hożą przy pl. Trzech Krzyży do sąsiadki z Pańskiej.
Z końcem września wróciliśmy do zrujnowanego domu i koczowaliśmy w piwnicy. Wyszliśmy 6 października kierując się Al. Jerozolimskimi i Grójecką do Dworca Zachodniego. Odkrytym wagonem w deszczu jechaliśmy do Pruszkowa. Po selekcji do grupy dzieci i starców pojechaliśmy, jak się okazało, do Lelowa, gdzie czekały chłopskie furmanki. Skierowano nas, do młynarza we wsi Dzibice. Po przejściu frontu w pierwszych dniach lutego wraz z sąsiadami z Pańskiej, postanowiliśmy wracać do Warszawy. Podwieźli nas do pociągu żołnierze rosyjscy. Po długim oczekiwaniu w Częstochowie dostaliśmy się do pociągu jadącego do Warszawy. Pociąg zatrzymał się we Włochach, dalej poszliśmy pieszo.
Poszukiwaliśmy długo jakiegoś lokum, wreszcie w kwietniu ojciec otrzymał mieszkanie na Kredytowej, jako pracownik gazowni. Najpierw uczyłam się w gimnazjum Kołłątaja na Polnej, potem u Kochanowskiego na Czerniakowskiej, następnie u Batorego do końca lipca 45′, czyli do zakończenia roku szkolnego Tam też zapisałam się do 23 WDH.
Od września 45′ stałam się uczennicą szkoły Górskiego mieszczącej się przejściowo przy Nowogrodzkiej. Zajęcia odbywały się w czynszowej kamienicy na drugim piętrze. Wychowawcą mojej klasy został profesor Jan Lasocki, polonista i łacinnik. Potem przenieśliśmy się na Smolną, do dawnego gmachu Zamojskiego. Remont zniszczonego budynku dofinansowywał komitet rodzicielski. Klasy mieściły się na pierwszym piętrze. Na basen i zajęcia gimnastyczne chodziliśmy do Imki (YMCA). W klasie, mimo trybu koedukacyjnego, przeważali chłopcy. Z dziewcząt pamiętam następujące koleżanki: Wanda Pawłowska, Krystyna Żółcik, Krystyna Tybora, Wanda Siniarska (koniara), Dorota Strójwąs, Hanna Latoszek, Iza Hirsch, Iga Litwińska, Barbara Pietraszewska, Hanna Przytulska, Alina Raczyńska, Iza Pukas, Alicja Zaborowska. Wśród kolegów byli: Mietek Rosłowski, Witold Swierczewski, Andrzej Biliński (lekarz), Andrzej Jarmoliński, Andrzeje Fedorowski, Jerzy Haley (bardzo zdolny matematyk), Staś Kacprzak , bracia Trusiewicze Witold i Janusz , Andrzej Truskolaski (harcerz) Ludwik Żółcik , Jacek Metto , Marek Piotrowski, Andrzej Cietrzew, Zbyszek Mamont, Maciek Zgorzelski, Zygmunt Pomorski, Konrad Toruń, Tadeusz Nassalski, Wiktor Rubini, Marek Łypaczewski (powstaniec), Ziemowit Olszewski (przyszły mąż K. Tybory), Reinschmit Ryszard (dziennikarz), Zbigniew Reiff (dziennikarz), Szymański Tadeusz?. Spośród starszych kolegów przychodzi mi na myśl Wojtek Piętowski, który w czasie przerw grywał na półpiętrze na pianinie.
Klasa była bardzo zżyta i pełna ciekawych pomysłów. Pewnego wiosennego dnia postanowiliśmy pójść do Łazienek, zamiast siedzieć w szkole. Skończyło się to skreśleniem z listy uczniów. Dopiero po spotkaniu rodziców i młodzieży z dyrekcją, przywrócono nas do szkoły. Zaś kiedy miałam nogę w gipsie, koledzy zorganizowali dla mnie taksówkę i wesołą grupą pojechaliśmy na zajęcia z fizyki na ul. Hipoteczną.
Pamiętam wielu nauczycieli. Matematyki uczyli p. Józef Czekalski i p. Zofia Perkowska. Historykiem był Stanisław Keck, geografem p. Michał Więckowski. Angielskiego uczyła p. Halina Moszow, francuskiego Janina Górska [bratanica Wojciecha Górskiego], fizyki p. Kazimierz Truskowski. chemii p. Lewicki. Atmosfera w szkole była bardzo przyjacielska, pełna wzajemnej życzliwości i koleżeństwa. Po śmierci ojca w 1949 r w zrozumieniu mojej trudnej sytuację życiowej obniżono mi czesne.
Po małej maturze (cztery lata nauki gimnazjum) obowiązywał egzamin przejściowy do liceum. Część uczniów zrezygnowała z dalszej nauki, tym bardziej, że profil szkoły był matematyczno – fizyczny. Dużą maturę zdałam w maju 1950 r.
Dopiero za drugim razem dostałam się na stomatologię w Akademii Medycznej w Warszawie. Studia ukończyłam w 1955 r.