Tadeusz Szymon Kobyliński – polski grafik, rysownik, karykaturzysta, satyryk, historyk, scenograf (głównie teatralny, ale także i filmowy), uchodzi też za jednego z prekursorów polskiego komiksu.
Był synem Zygmunta Kobylińskiego i Wandy Jasińskiej, i po części kontynuował rodzinne tradycje malarskie. Swój pierwszy rysunek prasowy opublikował już w 1936 roku. Przed II wojną światową był uczniem Gimnazjum Wojciecha Górskiego w Warszawie.
Lata wojny spędził pod Warszawą, m.in. w Mściskach. Pod koniec wojny został żołnierzem AK, lecz nie brał udziału w walkach. W 1945 roku krótko służył w Milicji Obywatelskiej w gminie Piekary. Po powrocie do Warszawy kontynuował naukę w XIX LO im. Powstańców, otrzymując tam maturę. Następnie podjął studia na warszawskiej ASP w zakresie grafiki oraz na Uniwersytecie Warszawskim – historię sztuki, nie uzyskując jednak dyplomów z obu uczelni. Podobno przyczyną tego była odmowa wstąpienia do ZMP, co (jeśli nie jest pewne, to bardzo prawdopodobne, bo nasz i bliskie nam roczniki (1952+-) doświadczyły tego na sobie).
Po studiach imał się różnych działań, stając się eseistą, pisarzem oraz autorem programów telewizyjnych i radiowych, w których również występował. Stał się znaną i lubianą postacią o dużym wkładzie w popularyzację kultury i historii. Uchodził za znawcą broni i barwy Wojska Polskiego, broni białej oraz zbroi, głównie z okresu I Rzeczypospolitej. Zajął się też heraldyką, tematem niechętnie przywoływanym do istnienia w powszechnej świadomości społecznej przez propagandystów PRL. Zaprojektował kostiumy do stenografii „Janosika”, grafiki wykorzystane w „Historii żółtej ciżemki”, „Małżeństwa z rozsądku” i „Przygodach pana Michała”. Ilustrowanie też wielkich dzieł polskiej literatury ( ponad trzysta książek), w tym „Pana Tadeusza” i „Trylogię”.
W stanie wojennym został „wrobiony” w telewizyjny program propagandowy sugerujący jego poparcie dla działań osławionej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Skończyło się to porzuceniem przez Kobylińskiego udziału w programach telewizyjnych, w których rzez wiele lat był gwiazdą.
Przewodniczył jury, które wybrało ostateczną wersję Orderu Uśmiechu, autorstwa 9-letniej Ewy Chrobak, a 21 marca 1969 roku to jemu przyznano Order Uśmiechu. Był następnie członkiem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu.
Zilustrował ok. 300 książek oraz wydał 20 własnych. Ilustrował najważniejsze dzieła literatury polskiej m. in. „Pana Tadeusza” czy „Trylogię”. Jest też autorem portretów uzupełniających „Poczet królów i książąt polskich” Jana Matejki. Jego rysunki znalazły się w takich książkach jak: poradnik seksuologiczny, „Słownik idiomów angielskich”, antologia humoru półsłówek, popularnonaukowa książka o genetyce, podręczniki: dla informatyków – „Konwersacyjne otoczenie programowe języka Pascal”, dla fizyków „Od liczb zespolonych do tensorów, spinorów, algebr Liego i kwadryk”, czy wreszcie „Stanisława Waltosia Proces karny”.
Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci telewizyjnych. Od początku istnienia Telewizji Polskiej prowadził tam swoje ilustrowane gawędy. Występował zwłaszcza w programach dla młodych widzów, np. w Teleranku. Był także uczestnikiem teleturnieju Pojedynek, w którym potykał się z Bernardem Ładyszem.
Wystąpił w filmie i serialu „Ogniem i mieczem”, gdzie zagrał senatora Ostroroga .Był autorem wielu komiksów tj. „Stary zegar” z 1957 roku oraz trzech zeszytów z serii „Przygody pancernych i psa Szarika” (1970-1971). Publikował również w czasopiśmie „Relax”poświęconym komiksowi.
Bardziej znane książki autorstwa Kobylińskiego to:
Kompas cywilizacji obrazkowej, Nasza Księgarnia, Warszawa 1982
Zdaniem optymisty/Zdaniem pesymisty, wspólnie z Erykiem Lipińskim, Wydawnictwo Literackie
W 2003 roku ukazała się korespondencja między Szymonem Kobylińskim a Aleksandrą Ziółkowską-Boehm pt. „Nie minęło nic, prócz lat”.
Ożeniony z Danuą Will, poznaną jeszcze na studiach w ASP, miał z nią jedynego syna Macieja.
Opracowane na podstawie materiałów dostępnych w Internecie.
=======================================
Szymon Kobyliński na pewno zasługuje, jeśli nie na książkę biograficzną przedstawiającą jego renesansową wszechstronność, to przynajmniej na rzetelne opracowanie jego życiorysu. Nie jest to miejsc dla takiego zadania. Jednak wymieńmy tutaj chociaż ważniejsze dokonania wiążące się z naszą szkołą.
Był uczniem szkoły Górskiego, ale chociaż nie w niej otrzymał maturę, to jednak będziemy wspominać z atencją jego charakterystyczną postać i działania, które podejmował dla niej będąc już dorosłym człowiekiem. Kiedy w w 1988 roku pani Dyrektor LX Liceum, Jolanta Lipszyc, doprowadziła do oficjalnego nadania liceum imienia Wojciecha Górskiego, do pełnego szczęścia i przeprowadzenia stosownej szkolnej uroczystości brakowało sztandaru. Sztandar przedwojennej szkoły uległ zniszczeniu, łącznie ze zbombardowanym budynkiem. I wtedy niezastąpiona okazała się pomoc Kobylyńskiego, który zaprojektował na czerwonej stronie odtwarzanego sztandaru białego orła. Co prawda nie miał on korony, bo takie były wtedy wymogi odnośnie naszego godła narodowego, (wkrótce można był tę koronę dorobić.)
Inne okoliczność związane z współdziałaniem Kobylińskiego, to walka w ogóle o istnienie LX Liceum, skazywanego przez władze oświatowe do likwidacji. Działania na rzecz utrzymania szkoły objęły szerokie kręgi osób wyrażających zdecydowane „nie” dla takiego pomysłu. Z pewnością głos Kobylińskiego, osoby powszechnie znanej, odegrał w tej sprawie niepoślednią rolę. Idea braterstwa wychowanków szkoły odniosła kolejne zwycięstwo! I dlatego Szymon Kobyliński wpisał się w historię najstarszej warszawskiej szkoły, podobnie do innych jej byłych uczniów, którzy nie legitymowali się jej maturą, ale czuli z nią więź. Wystarczy przytoczyć tu przykład prymasa Stefana Wyszyńskiego, dzięki któremu, co roku, na św. Wojciecha, w archikatedrze św. Jana, odprawiane jest nabożeństwo in memorIam Wojciecha Górskiego i wszystkich zmarłych uczniów i pedagogów. Uroczystość tę wzbogacają hufce sztandarowe szkół noszących imię Fundatora i Przyjaciela Młodzieży.